niedziela, 20 grudnia 2009

Biała Przemsza

Wczoraj korzystając z ostatniej przedświątecznej soboty wybrałem się wraz z żoną i psem nad Białą Przemszę.
Cała wycieczka zaczęła się od spotkania z kolegą, który nocował w widłach Kanału Szczakowskiego i Białej Przemszy. Na miejsce dotarliśmy o świcie. Barszczyk i grzaniec z termosów dodały trochę energii w mroźny poranek. Jednak aby się rozgrzać (-15 st. C) niezbędne okazało się rozpalenie ogniska. Dzięki sporej ilości drobnego chrustu udało mi się z resztki żaru rozpalić wygasłe w nocy ognisko. Ponieważ kolega zmyślnie umieścił palenisko przy powalonym drzewie (ekran), "ścianka" z korzeni i ziemi rewelacyjnie odbijała ciepło w naszym kierunku. W ciągu godziny rozgrzaliśmy się wystarczająco a kolega w tym czasie zwinął obozowisko. Po wygaszeniu ognia i zatarciu śladów paleniska udaliśmy się na północny - wschód, nad lewy brzeg Białej Przemszy.


Widok w dół biegu rzeki


Widok w górę biegu rzeki

Rzeka w tym miejscu płynęła szeroką doliną, jednak w miarę posuwania się w górę jej biegu najpierw wyraźnie zaznaczyła się krawędź terasy zalewowej a później wyszliśmy na piaszczyste wzgórze skutecznie podmywane przez nurt rzeki.


Podmywanie wzgórza

Wracaliśmy już na azymut, przechodząc obok ujęcia w Maczkach Starych za którym parkował nasz samochód. Z mostu drogowego nad B. Przemszą pokazałem uczestnikom wycieczki rurę zrzutową z Maczek ukrytą pod mostem kolejowym w dole rzeki.

Biała Przemsza posiada ogromny potencjał turystyczny. Mimo intensywnego trucia wodami z kopalni rud cynku i ołowiu, bezapelacyjną wartością są meandry świadczące o prawdziwej dzikości tego obszaru. Brak regulacji, wspaniałe widoki, piaszczyste dno i spokojny bieg to wyśmienite warunki do uprawiania turystyki kajakowej. Gdyby jeszcze włodarze przyległych miast dogadali się w kwestii zrzucania ścieków i budowy oczyszczalni, a Lasy Państwowe wykonały 2-3 nadbrzeżne biwaki leśne, rzeka na tym odcinku stałaby się bezspornie śląską perłą w kajakarsko - turystycznym świecie.

Wyświetl większą mapę

niedziela, 13 grudnia 2009

Źródła Centurii i Pustynia Błędowska

Dzisiaj wróciłem z dwudniowego wypadu mającego na celu zbadanie możliwości survivalowo-bushcraftowo-turystycznych prawego dopływu Białej Przemszy - Centurii.

Zaczęło się miesiąc temu, w trakcie luźnej rozmowy (na temat grudniowych planów) prowadzonej na zlocie reconnet.pl. Po uściśleniu daty i planu trasy zebraliśmy kilku chętnych na grudniową marszrutę wzdłuż Centurii z planowanym noclegiem na Pustyni Błędowskiej.
Ponieważ część ekipy pojawiła się w okolicy źródeł w piątek, moim sobotnim zadaniem (wraz z kolegą przybyłym z Warszawy) było odszukanie ich obozowiska (poza obszarem chronionym).
Korzystając ze współrzędnych GPS (6 rano) odnaleźliśmy biwak i rozpaliliśmy zaspanym, chłopakom ognisko na kawę/herbatę/śniadanie. Po zwinięciu obozu udaliśmy się do niecki źródliskowej gdzie czekał na nas Hillwalker.

Niecka źródliskowa

Dalej droga wiodła do wsi Hutki-Kanki gdzie w sklepie obok domu sołtysa zaopatrzyliśmy się w dodatkowy prowiant. Wodę nabraliśmy jeszcze przed wsią z leżącej u podnóża wzgórza studni.
Ze wsi ruszyliśmy czerwonym szlakiem na południe, porzucając go później na korzyść ścieżek biegnących wzdłuż meandrującej Centurii. Niejako przy okazji Doczu "zgarnął" dwie ukryte skrzynki geocach.


Meandrująca Centuria


Ekipa w trasie


Kładka nad Centurią


Operacja "Budujemy tamę rozpoczęta" - bóbr


Jedna z lisich nor nad brzegiem Centurii (zamieszkana)
Z Doczem rozstaliśmy się na pd-zach od Chechła przy przecięciu czerwonego szlaku. Dalej już w 4 - rech wyszliśmy na pustynię celem dotarcia do miejscówki noclegowej.

"Rozrywki" na pustyni
Planowana cicha i spokojna miejscówka okazała się głośnym piekiełkiem. Nad pobliski brzeg Białej Przemszy nadjechali quadowcy. Licząc na to, że przed zmrokiem odjadą rozpoczęliśmy prace gospodarskie przy urządzaniu obozowiska.

Dwie wilcze łapki (Jack Wolfskin Gossamer)
Faktycznie. Gdy tropiki i namioty stanęły w wytypowanych miejscach, a na ogniu zaczęła się gotować woda na herbaty i posiłki - quadowcy odjechali.
Po posiłku na miejscu wcześniej okupowanym przez głośnych quadowców pojawiły się ciut mniej głośne terenówki. Na szczęście i jednym i drugim przedstawicielom zmotoryzowanej rzeszy zakłócaczy ciszy niska temperatura dawała się we znaki. Po krótkim popasie i wzięciu na hol (ooo... zapsuło się.... fatalnie.... ;-))))) ) jednego z pojazdów, terenowcy pojechali sobie do domów.
Nocka przy ognisku, rozmowy i oglądanie szpeju zakończyły się odejściem w pierze ok. 21.45.

Miłe ogniskowe ciepełko

Spałem w mojej małej trumience (Jack Wolfskin Gossamer) w zakupionym jako prezent (od mojej ukochanej żony) śpiworze puchowym Małachowski Climber 800. Pod spodem marketowa mata i folia NRC jako dodatkowa izolacja.
Startowałem w temperaturze na zewnątrz -2,7 st. C i w namiocie 0,2 st. C. Obudziłem się ok. 00.15 i postanowiłem sprawdzić tempertury: zewnętrzna -3,2 , namiot 2,4 a wewnątrz śpiwora (wszyty termometr) 23 st. C. Temperatura wewnątrz śpiwora utrzymała się do samego rana na tym samym poziomie. Ok. 4.00 temperatury wyglądały tak: -3,8/2,7.
Po pobudce o 7.30 i zjedzeniu ciepłego posiłku popijanego herbatką zabraliśmy się do zwijania obozu. Następnie bardzo intensywnym marszem przeszliśmy do Kuźnicy Błędowskiej aby zdążyć na odjeżdżający o 10.09 autobus.
Łącznie zrobiliśmy ok. 21 kilometrów przy średniej prędkości 4km/h. Większa część tej trasy przypadła na wędrówkę wzdłuż Centurii.

W wypadzie udział wzięli: Treasure Hunter, Doczu, Puchalsw, Hillwalker no i oczywiście ja ;-)