niedziela, 11 października 2009

Konwent - Survival Bagno 2009

Dzisiaj wróciłem ze spotkania miłośników sztuki przetrwania nazwanego oficjalnie "Konwent-survival Bagno 2009". Na swych włościach w lasach na północ od Opola, gościł nas Jacek szef "4th regiment".
Już od wyjazdu z Jaworzna do samego końca imprezy, towarzyszył mi siąpiący z mniejszymi lub większymi przerwami deszczyk. Po dotarciu na punkt HQ i określeniu "who is who" wymaszerowaliśmy w teren. Celem był las sosnowy w pobliżu dużej polany. W lesie przygotowaliśmy kwatery i na polanie jeden z uczestników (Darek,) rozpalił ognisko aby zagotować pierwszy rzut wrzątku na kawę.
Po kilku godzinach pojawili się gospodarze imprezy i rozpoczęliśmy fiestę na cześć jubilata - Piotrka. Ze względu na szybko zapadający zmierzch i nadal "banglający" deszczyk celem podniesienia morale (bagno było w końcu) zabraliśmy się za przygotowanie kolacji. Mój szybki podwieczorek stanowił szaszłyk z salami przekładanego cebulką. Prawdziwym jednak popisem kulinarnym zabłysnął Darek, przygotowując przy wydatnej pomocy Agnieszki zupę na bazie cebuli, kiełbasy, ziemniaków i ... kiszonego czosnku niedźwiedziego. W chwili gdy wyjął słoiczek z tym ostatnim specjałem wiedziałem, że zupa będzie rewelacyjna. Po prostu jestem wielkim fanem tej jakże pożytecznej w dzikiej kuchni rośliny. W mżawce przeplatanej krótkimi okresami spokoju debatowaliśmy na całkiem poważne tematy związane m. in. z kierunkiem ruchu survivalowego w Polsce, aż do samej północy.

Nocne polaków rozmowy

Ostatecznie debata zmiękczyła nawet najbardziej odpornych uczestników, którzy ewakuowali się do śpiworów. Rano obudziło mnie krakanie kruków w okolicy i krzyk bażanta. Ponieważ spałem pod płachtą (budowlana z Lidla 2x3m) i wejście miałem zasłonięte ponchem US we wnętrzu mojej nory przez noc osadziła się para. Na szczęście dodatkowo zabezpieczyłem się workiem bivy bag i śpiwór mimo spadających czasami kropelek pozostał suchutki. Temperatura w jego środku wynosiła całkiem przyjemne 23 stopnie Celsjusza.
Po rozpaleniu ognia i przygotowaniu kawy zjedliśmy szybkie śniadanie.
Kawka na ruszcie

Bartosz i Piotrek poszli szukać punktów kontrolnych, przygotowanych przez Darka w ramach mini rajdu na orientację. Po ich powrocie zwinęliśmy obóz i wróciliśmy do HQ. Tam część ekipy wypiła herbatki i kawy po czym rozjechaliśmy się do domów.
Impreza udała się znakomicie. Ustaliliśmy pewne projekty przyszłych przedsięwzięć oraz odetchnęliśmy świeżym powietrzem przesiąkniętym miłym zapachem dymu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz