wtorek, 30 sierpnia 2011

Pół kilometra z nosem przy ziemi - część 3

Z tej krótkiej wyprawy szykuje się niezła powieść. ;-) Dobrnęliśmy w każdym razie do połowy trasy. Od tej pory zaczynają pojawiać się też krzewy.

Znany wszystkim głóg (jedno czy dwu szyjkowy - kwestia estetyczna)
Owoce głogu
Wyciągi z owocu głogu używa się w problemach nasercowych. Same owoce można (po oddzieleniu) nasion wysuszyć i zetrzeć na mąkę. Ewentualnie obgotować, przetrzeć przez sitko i zalać zimną wodą. Po 24 godzinach przy pomocy zawartej w nich pektyny zrobi się galaretka. Nasiona można prażyć na substytut kawy. Młode liście mogą być składnikiem sałatek lub szybką terenową przegryzką.
Z głogu robiłem w dzieciństwie bardzo trwałe i twarde widełki do proc.

Następnym krzewem jest przybysz z Nowego Świata - czeremcha amerykańska.
czeremcha amerykańska
Miąższ owoców ma smak nieco gorzkawych czereśni. Można go suszyć i mielić na mąkę.
Najlepsze moim zdaniem wykorzystanie tego daru natury to zasypanie pozbawionego pestek miąższu, cukrem i gdy produkt puści sok zalanie wszystkiego alkoholem. Nalewki na bazie czeremchy czy tarniny potrafią zmienić najgorszą jesienną pluchę w miłą nasiadówkę pod bębniącym w płachtę deszczykiem.

Ostatni z dużych krzewów to dzika róża.
owoce dzikiej róży
Moim zdaniem dzika róża jest bardzo niedocenianą rośliną. Nie piszę tego będąc pod wpływem likieru sporządzonego przez mojego teścia (butelczynę tegoż otrzymałem po wędrówce) ale ilości możliwych zastosowań tego kłującego krzewu.
Zasadniczo róża wredna bywa. Kłujące kolce i podrażniające skórę włoski na nasionach. Te ostatnie pamiętam dobrze jeszcze z podstawówki. Będąc smykiem z klasy pierwszej nawinąłem się przez przypadek "kolegom przez duże CH" z klasy ósmej. Chłopaki łapali maluchy i smarowali ich po karkach rozpołowionymi owocami róży. Piekło to diabelnie. Pamiętam do tej pory skurczybyka który mi to zrobił. Jak już trafimy przez przypadek do domu spokojnej starości zafunduję mu taką mieszankę ziołową, że pomimo pampersa usra się po pachy... :>
Wracając do dobrodziejstw dzikiej róży. Owoce. 1 do 3 surowych owoców wystarcza do zaspokojenia dziennego zapotrzebowania na witaminę C! Można z nich robić przetwory takie jak dżemy i konfitury (zawierają pektyny) oraz wina i nalewki. Płatki po oderwaniu białych (gorzkich) nasad i utarciu z cukrem mogą zostać wykorzystane jako nadzienie do pączków lub podpłomyków.
Różane igły użyteczne są też przy wyrobie prymitywnych haczyków na ryby.

Pomiędzy krzewami pojawia się naturalny drut kolczasty w postaci jeżyn (popielin vel popelin i ostrężyn).
 popielina

 ostrężyna
Owoce wszystkich jeżyn występujących w Polsce (kilkadziesiąt gatunków) są jadalne na surowo. Można przygotowywać z nich przetwory (soki, syropy, kompoty, dżemy, konfitury) i przetwarzać w kierunku promili (wina, nalewki). Nadają się jako nadzienie do pierogów i podpłomyków. Z liści jeżyn można parzyć herbatkę.

Następna i ostatnia w tym wpisie roślina to paproć: orlica pospolita.
orlica pospolita

Młode, wiosenne pędy orlicy można dodawać do zup lub dusić na małej ilości wody. Bardzo dobrze smakują w wersji "majowej" jako jeden ze składników gulaszu z winniczkami. Pędy można też marynować, kisić lub obsmażać w oliwie.
Starsze liście są trujące. Zawierają enzym powodujący rozpad witaminy B1.
Korzenie orlicy po pracochłonnym procesie oczyszczania i odgoryczania można mielić na mąkę. Ponieważ roślina jest bardzo ekspansywna wydajność zbioru jest także całkiem duża.
Dalszy ciąg oczywiście nastąpi.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Pół kilometra z nosem przy ziemi - część 2

Wędrujemy dalej wzdłuż areału moich teściów.
 Owocostan szczawiu

Kolejny punkt programu to szczaw. Znana chyba każdemu roślina o kwaśnych liściach. Na terenie Polski występuje ponad 20 gatunków o różnym "odczynie" kwaśności. Wykorzystać go można do zakwaszania zup, sałatek i przecierów. Nie powinny spożywać go osoby mające problemy z nerkami.
liście szczawiu

Następna roślina, która schowała się w zielonym tłumie to spokrewniona z tymiankiem macierzanka piaskowa
kwitnąca macierzanka piaskowa
Można ją używać do przyprawiania sosów, zup i podpłomyków (w postaci miazgi) oraz nadziewania ryb i drobiu. Jej ziołowo-cytrynowy aromat potrafi zmienić każdą dziką potrawę w istne arcydzieło sztuki kulinarnej. Napar z macierzanki można pić jako uspokajającą herbatkę.

Pozostajemy wśród przypraw. Następne cudowne ziele, które wypatrzyłem to lebiodka pospolita, zwana czasem dzikim majerankiem lub bardziej znajomo - oregano.

Lebiodka pospolita, oregano
Jest to przyprawa "do wszystkiego" począwszy od zup, przez sosy po mięsiwo, składnik mieszanki ziół prowansalskich, obecna na pizzy, w sałatkach i aromatyzowanych napojach (w tym wyskokowych)
Zamiennik herbaty i... tytoniu.

Czas na przedstawiciela rodziny selerowatych.
(Uwaga! Do tej rodziny należą również śmiertelnie trujące szalej jadowity i szczwół plamisty!)

Dzięgiel leśny - liście a na drugim planie owocostan

Dzięgiel leśny w przeciwieństwie do arcydzięgla nie jest rośliną chronioną a można go wykorzystywać identycznie. Cała roślina nadaje się do jedzenia (nawet na surowo). Owoce można zapiekać w cieście a z pędów i korzeni gotować kompot na podobieństwo tego z rabarbaru. Liście nadają się do przyrządzenia jak szpinak a nasionami aromatyzuje się alkohole.

Teraz coś z astrowatych. Na starym ugorze pojawił się w dużej ilości kozibród łąkowy.
kozibród łąkowy

Korzeń kozibrodu można żuć na surowo lub gotować (po dokładnym oczyszczeniu) a świeże pędy wraz z pąkami (zanim wykształcą się nasiona) gotuje się jak szparagi. Młode liście można dodawać do sałatek a starsze przecierać (łącząc z innymi roślinami) na pesto lub gotować jak szpinak.

Na koniec tej części przedstawiam zebrane niejako w pakiecie dwie wyki: wykę wąskolistną i wykę ptasią
Wyka wąskolistna
Wyka ptasia

W Polsce występuje ponad 20 gatunków wyk. Należą one tak jak fasola do rodziny bobowatych. W leśnej kuchni wykorzystuje się ich drobne nasiona, które wcześniej należy namoczyć. Usuniemy w ten sposób saponiny i skrócimy czas gotowania. W jednym z angielskich programów, którego tytułu nie pomnę (prowadziły dwie babuleńki o typowo wyspiarskiej urodzie) wyka ptasia (kwiaty i młode pędy) była wykorzystywana jako składnik sałatek. Zielone strąki można ugotować jak fasolkę szparagową.
Nasiona wyki wąskolistnej.

Dalsza część wędrówki w kolejnej części.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Pół kilometra z nosem przy ziemi - część 1

Dzisiaj planowałem wrzucić do plecaka saperkę, wsiąść na rower i nakopać trochę jadalnych korzeni. Wczoraj niestety skasowałem sobie pechowo palca u nogi, który nabrał granatowo-krwistego koloru i przy wędrówce daje znać, że coś nie teges. Zauważyłem, iż tuptanie "po miękkim" sprawia mi mniejszy ból więc korzeniobranie postanowiłem zamienić na krótki spacer po włościach teściów.
Będzie to krótki spacer (470m) wzdłuż ciągu nieużytków (po lewej) i pól przedzielonych ugorami (po prawej).
Zaczynam więc przy bramie ogrodu i kieruję się wykoszonym pasem na północ.

teren działania

Pierwsze zdjęcie czynię tuż po prawej. Ot taki zielony galimatias ale daje się w nim wychwycić kilka ciekawych roślin.

 krwawnik pospolity, podagrycznik pospolity, mniszek lekarski, koniczyna

Pierzaste liście to krwawnik pospolity. Ziele bardzo cenne bo można nim tamować krew. Oprócz tego całkiem nieźle nadaje się jako przyprawa do zup czy tłustych potraw dodając im lekko pieprznego smaku lub też jako polowy środek konserwujący. Nie należy jednak przesadzać z jego spożyciem gdyż może powodować reakcje alergiczne.
Liście w kształcie grotów z zadziorami to mniszek lekarski (zwany czasem błędnie mleczem).
Chwast ten rozplenia się w wielu miejscach i wiele ma też zastosowań. Młode liście można jeść w sałatce lub jako dodatek do jajecznicy. Nieco starsze odgorycza się przykrywając na kilka dni roślinę tak aby nie mogła przeprowadzać fotosyntezy. Całą roślinę (włącznie z korzeniem) można wykorzystać do uwarzenia piwa angielskiej biedoty. Mleczny sok zapewni goryczkę a kilogram cukru na 5l wody - niezbędne promile. Takie piwo, uwarzone w 2 dni,  piłem na warsztatach u Łukasza Łuczaja. Na bazie kwiatów (bez nasady szypuły) można przygotować z dodatkiem cukru (lub miodu) i cytryn, rewelacyjny rozgrzewający syrop.
Korzenie mniszka można też prażyć w celu uzyskania namiastki kawy.
Liście przypominające seler należą do podagrycznika pospolitego. Młode można dodawać do zup, starsze wg mnie mają zbyt intensywny aromat.
Liście koniczyny zawierają dużo białka. Z tego powodu warto je dodawać do różnego rodzaju sałatek, pesto czy "szpinaków". Kwiaty koniczyny nadają podpłomykom słodką nutę.

chrzan pospolity
Kolejny punkt stanowi chrzan pospolity (w poznanym już wcześniej towarzystwie). Na liściach piekło się kiedyś chleb a w liściach na żarze ryby. Starty korzeń stanowi jeden z dodatków, który zawsze kojarzył mi się ze świętami wielkanocnymi i gotowanym na twardo jajkiem i buraczkami na ostro.
Henschel w swym przewodniku chrzan pominął ale Łuczaj podaje, iż liście można wykorzystać jako zbliżony do kapusty lecz nieco piekący dodatek do zup.

Wędruję dalej wertując zielony tłum.
przytulia pospolita

Przytulia pospolita to roślina z rodziny marzankowatych. Typowo sałatkowo-szpinakowy wypełniacz żołądka. Można ją wygrzebać z pod śniegu nawet zimą. Zawiera witaminę C.

Ostatnią w tej części jest "walerianka" czyli kozłek lekarski.

Kozłek lekarski - baldach

Kozłek lekarski - liść

Młode liście kozłka lekarskiego można dodawać w niewielkich ilościach do sałatek. Napary z korzenia mają działanie uspokajające. Podobno zbyt długie zażywanie waleriany może spowodować uzależnienie. Największymi nałogowcami w tej dziedzinie są jednak koty - kocimiętka to inny synonim tej rośliny. 

To tyle w części pierwszej. Druga pojawi się niebawem.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Rośliny dwuletnie

Dla przeciętnego mieszczucha nie istnieje pojęcie rośliny dwuletniej. Ot po prostu wędruje na targ i kupuje warzywa, które staną się składnikiem potrawy. W przypadku stołowania się w terenie sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Większość "świeżych" odkrywców dzikiej kuchni zachłystuje się wiedzą o różnorodności gatunków dzikich roślin jadanych pomijając przy tym dość istotny szczegół jakim jest czas zbioru.
Każde dziecko wie, że młode liście pojawiają się na wiosnę ale jak ma się sprawa z korzeniami?
Otóż na korzeniach można sobie nieźle zęby połamać. Standardowo służą one do pozyskiwania składników odżywczych z gleby ale niekiedy pełnią również rolę spiżarni. Przy nauce rozpoznawania roślin najlepiej oprzeć się na kwiatach. Ze względu na kontrastujące barwy wybijają się one znacząco z zielonego tłumu. Wprawne oko pozwala na rozpoznanie roślin nawet w trakcie jazdy samochodem. Niestety oznaczenie rośliny dwuletniej po kwiatach daje nam tylko wiedzę o miejscu jej występowania. Pod łodygą z kwiatem znajduje się pozbawiony składników odżywczych, łykowaty korzeń.
Dlaczego?
Zacznijmy od początku.


Jesienią nasiono padło na podatny grunt i zostało przykryte śniegiem. Gdy śnieg stopniał, a słońce ogrzało glebę, zaczęło kiełkować wytwarzając stopniowo liście i podziemny korzeń (spichrzowy). Wraz ze wzrostem roślina zaczęła magazynować w korzeniu składniki odżywcze. Tuż przed nadejściem zimy zbędne już liście zwiędły. Pierwszy rok został w tyle. Wiosną korzystając ze zmagazynowanych w korzeniu składników roślina szybko wypuściła liście i w następnej kolejności - kwiaty. Kwiaty zostały zapylone i przekształcone w owoce/nasiona, które jesienią rozwiał wiatr. Wyeksploatowany korzeń zaczął gnić.
Tak zamyka się dwuletni cykl.

Dlatego jeśli nastawiamy się na zbiór korzeni roślin dwuletnich najlepszym do tego czasem jest lato-jesień roku pierwszego do wiosny drugiego.Wymaga to spostrzegawczości bo szuka się charakterystycznych dla danej rośliny liści. Niemniej mając wcześniej rozpoznane miejsca występowania (po kwiatach) możemy nieco zawęzić obszar poszukiwań.
Przykładami pospolitych jadalnych roślin dwuletnich są: marchew zwyczajna, pasternak zwyczajny, łopian większy.