piątek, 26 marca 2010

Powitanie wiosny

Trochę wody upłynęło od mej wizyty w Pieninach. Niestety brak czasu i niewesoła pracowa sytuacja sprawiły, że dopiero teraz zasiadłem przed klawiaturą.
Jakiś czas temu zagaił do mnie Doczu czy piszę się na tripa po paśmie Radziejowej (Beskid Sądecki) vis-à-vis małych Pienin. W wypadzie miał uczestniczyć nasz nieformalny"górnośląsko-zagłębiowski reconnet team" w osobach Doczu, Treasure Hunter, Hillwalker i ja. Dołączyć miał do nas Puchal(sw) który dodatkowo świadczył usługi transportowe zataczając wieeeelki łuk od Warszawy przez Śląsk po Szczawnicę.
Jak to z najlepszymi planami bywa ekipa stopniowo się wykruszyła. Ostatecznie ze Śląska Puchal zabrał tylko dwie osoby - Hillwalkera i mnie. Ponieważ startowaliśmy po pracy i nasz driver wyjeżdżał z Wa-wy po 15-tej czekało nas nocne podejście pod Bereśnik. Około 19-tej zapakowałem się do wozu Puchala i pomknęliśmy w kierunku Pienin. W trakcie jazdy okazało się, że nasz kierowca jest schorowany i niekoniecznie weźmie udział w całości trasy. Natychmiast podjęliśmy decyzję, że po dotarciu pod schronisko olewamy nocleg w namiotach i pakujemy się na pokoje. Puchal nafaszeruje się prochami a rano zobaczymy czy jeszcze dycha i da radę iść w góry.
Podczas jazdy został wykonany telefon do schroniska czy przyjmą poźnonocnych wędrowców. Okazało się, że obiekt jest otwarty na wszelkiego rodzaju dziwne propozycje padające z ust niezrównoważonych wędrowców ;-) Znaczy zagwarantowano nam kwaterę.
W Szczawnicy najpierw krótkie poszukiwanie placu Dietla (pomogła moja mapka) a później po zarzuceniu na grzbiety plecaków podejście pod górę. Szlak zgubiliśmy momentalnie. Kiepsko oznaczone wyjście i panująca ciemność zmusiły nas do skorzystania z GPS. Później okazało się, że podejście "na dziko" było lżejsze i łatwiejsze niż to wiodące oznaczonym szlakiem.
Do schroniska dotarliśmy koło 23. Dostaliśmy kwaterę i zeszliśmy na stołówkę przygotować sobie żarełko na kolację. Schronisko zajęło III miejsce w teście NPM (błędnie podałem wcześniej - ngt.pl) co oznacza, że wrzątek był do dyspozycji w dowolnych ilościach ;-). <-emotioikona
Panorama ze schroniska pod Bereśnikiem

Puchal, który czuł się coraz gorzej zdecydował, że następnego dnia wraca do Wa-wy. No cóż. Siła wyższa. Trzeba było zmienić plany gdyż bez szybkiej opcji powrotnej musieliśmy uwzględnić niedzielne połączenia PKS.
Decyzja była szybka. Zostawiamy część szpeju w schronisku pod Bereśnikiem i wędrujemy przez Prehybę na Radziejową. Następnie powrót i nocleg w schronisku tak aby rano w niedzielę zejść do Szczawnicy na PKS. Z takim planem zalegliśmy w wyrkach.
Rano, podczas śniadania zagadał do nas Jacek - gospodarz schroniska. Odradził trasę na Radziejową ze względu na dużą pokrywę śnieżną i zaproponował wycieczkę po małych Pieninach.
Przyjęliśmy z Hillwalkerem nowy projekt i "zmusiliśmy" Puchala coby nas podwiózł pod wąwóz Homole - pierwszy punkt naszej trasy.
W wąwozie Homole


Trasa w wąwozie była lekka łatwa i przyjemna. Schodki, poręcze, mostki - full wypas po prostu. Schody zaczęły się po wyjściu z wąwozu i dotarciu do bazy studenckiej pod Wysoką. Najpierw strome podejście w głębokim śniegu (nie mieliśmy rakiet), które wymusiło na nas rezygnację z drapania się na szczyt. Zamiast tego wzdłuż granicy, omijając schronisko pod Durbaszką weszliśmy na Wysoki Wierch.

Panorama z Wysokiego Wierchu na Beskid Sądecki i Durbaszkę.

Następnie wzdłuż żółtego szlaku a później szlakiem rowerowym zeszliśmy do Szczawnicy aby wykonać podejście pod Bereśnik.
Ogólnie udało mi się totalnie przemoczyć buty. Opalić twarz(właściwie nam obu). I zmachać niemiłosiernie brnąc w śniegu pod górę. Ale przynajmniej z zasypianiem nie było problemu.
Do domu wróciłem via Kraków w niedzielę przed 15.

15 komentarzy:

  1. Ciekawie. Ale błędy sporawe. Ranking był robiony przez magazyn NPM, a nie forum NGT. Dyplom wisi na ścianie i jest to dostępna informacja, jak się chce. Jacek nie jest gospodarzem, ale przyjacielem domu. Właściwi gospodarze, tj. Ania i Remik nadają ton i tworzą charakter domu. Klimat to ich zasługa. A darmowy wrzątek był zawsze, a wysoka ocena w rankingu tego nie spowodowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. I być może NPM. Dyplom wisi i widziałem. Najprawdopodobniej gdzieś na forum NGT był wrzucony link do skanu z artykułu i stąd ten czeski błąd.
    Wspomniany "przyjaciel domu" był aktualnie p.o. gospodarza (z racji nieobecności właściwych).
    Co do wrzątku to przy ocenie schronisk było brane pod uwagę czy _jest_. Nie napisałem, że zdobyli i a konto dyplomu zafundowali czajnik z wodą. Zresztą jest tam też coś takiego ";-)"
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog do poczytania w wolnej chwili!

    OdpowiedzUsuń
  4. fajnie tu u Ciebie! blog warty polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. fajnie tu u Ciebie! blog warty polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo interesujący wpis! miło sie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam tego bloga, jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  8. hej! miło się czyta twojego bloga, będę go polecać znajomym

    OdpowiedzUsuń
  9. takie blogi to ja lubie! fajnie poczytać ciekawe wpisy

    OdpowiedzUsuń
  10. Udało się Ci się wszystko naprawdę dobrze opisać

    OdpowiedzUsuń
  11. Udało się Ci się wszystko naprawdę dobrze opisać

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń